Opowieści ze świata crazy party. Szkoła czarodziejów część 3

Rozdział 3. Minął jakiś czas, od wyprawy na górę sztormową. Tym razem trzeba było nauczyć się używania symboli.
Była to ciężka nauka. Trzeba było rysować specjalnymi za ostrzonymi metalowymi szpilkami w powietrzu skomplikowane wzory.
Hein-sin. Jesteś dobrym uczniem. Mówił nauczyciel. Ale nie potrafisz narysować jednego symbolu.
Coś nie tak? Nie mogę za łapać tych symboli. Wyglądają jak spiralne płaskie domki. Jest to trudne. Ehh. Hein hein. Mósisz się skoncentrować, a pójdzie ci łatwiej. Tylko, że próbuję, i nie wychodzi. Hmm. Zadumał się nauczyciel. Czy uważnie słuchałeś mojej lekcji? Tak. Walka na karty jest dobra ale można wzmocnić swoje umiejętności czy też ataki po przez dodania obronnego lub atakującego symbolu. Nauczyciel skinął głową. Może mała bitwa rozjaśni twój umysł? Przywołałem karty uniesieniem dłoni nauczyciel również. Ja tym czasem rzuciłem w powietrze jedną kartę. Smoczy ryk! Rozległ się ryk smoka. Ale nagle, nauczyciel szybko wyrzucił z ręki kartę. Wielkie echo! Ryk smoka został wchłonięty przez jakby dźwiękową kopułę ktura rozprzestrzeniła ryk smoka i sprawiła, że stał się głośniejszy, i wrócił do mnie z echem. Poczółem się dziwnie. Tym czasem nauczyciel szpilką w powietrzu na rysował dziwny owal jakby kolisty labirynt. Nie budowlę takie płaskie koło jedno w drugim Itd. Gdy skończył rysować, symbol rozjażył się światłem, po czym, zniknął otaczając mojego nauczyciela barjerą wody. Teraz, po patrz na to. Wyciągnął kartę. Skoro jesteś władcą żywiołu dźwięku, pokażę ci, jak dzięki symbolom powalę cię na ziemię. Po czym rzócił kartę w moją stronę krzycząc: Piosenka delfina! Usłyszałem dziwną piosenkę takie jakby szczekanie jakie wydają z siebie delfiny, a potem zmiotła mnie z nóg eksplodująca wraz z dźwiękiem fala udeżeniowa. Wyjąłem własną szpilkę i spróbowałem narysować symbol dźwięku. Po trzynastej próbie udało się. Pieśń wróżki! Krzyknąłem, rzucając kartę. Tym razem to nauczyciel upadł na ziemię.
Wspaniale! Wreszcie się uczysz. Jednak, gdy walczysz z wrogiem silniejszym od siebie, nie ma czasu często na rysowanie symboli. Dla tego dobrze mieć coś takiego.
Wydobył z kieszeni szaty dziwną jakby podkładkę z drewna, na której były jakby przyczepione owe symbole i narysowane wypókłym jakimś pismem. Teraz, mogę oderwać jeden symbol, i rzócić go w powietrze. Oderwał symbol wody i cisnął go w górę. W oku nauczyciela uformowała się znów wodna barjera. Wyjął drógą podkładkę, i podał mi ją. To tyle na dziś. Jutro czeka was nowa wyprawa. Musicie być przygotowani.

Opublikowano

7 komentarzy

  1. Nie tak matius. Symbol śmierci to miał być. Pewnie o to ci chodziło ale nazwy w dogodnym momencie nie pamiętałeś.

  2. Ciekawy pomysł z tymi symbolami. Tyle, że czasem ilość symboli szkodzi. Np. jeśli mamy wiele symboli, a oberwiemy mrocznym symbolem, to im więcej mamy, tym bardziej zaboli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink