szkoła czarodziejów cz4. wyprawa

Heinsin po czterdziestu bitwach nauczył się władania symbolami. Zdobył cztery podkładki które rozdał swoim przyjaciołom. Ostatniego dnia nauki wezwał ich dyrektor. Słuchajcie. Powiedział. "Moim zadaniem jest wyszkolić was jak najlepiej. Wiecie, że jest siedmiu głównych magów. Musicie udać się do krainy zwanej wysokościami, i zdobyć symbol gromu. Kto pierwszy przyniesie taki symbol, dostąpi specjalnego nauczania. Tyle. Możecie się rozejść.
Następnego dnia, ja oraz moi przyjaciele wyrószyliśmy od razu. Droga była dłóga i kręta. Na koniec, u wejścia do krainy ktoś po stawił róchomy cylinder. Który co jakiś czas, w swoim rytmie odwracał się błyskawicznie. Udało się mnie andurilowi sendirowi i kailin. Annara po trzynastym podejściu przekroczyła cylinder. Tym czasem w pałacu darkry. Widzieliście? Heinsin jest najlepszy. Muszę wcielić go do naszej armi wraz z jego przyjaciółmi. Cylinder nic nie znaczy. Tym czasem heinsin i annara stanęli obok siebie. Dotarliśmy w reszcie do wysokości. Niestety problem był taki, że wiatr przeszkadzał nam jak mógł. Nie dało się ustać na szczycie góry. Szkoda, że nie ma nikt żywiołu wiatru. Zawołałem. A weź! Odparł sendir. Gdyby tu była Aerial, zabrała by symbol i tyle. Słuchajcie! Powiedziałem, przekrzykując wiatr. Rószajmy, znalazłem słaby punkt, w tej barierze. Gdy wiatr płynie w prawo, jest wolna droga. Jednak gdy wraca, uderza nas z wielką siłą. To samo gdy idzie do przodu, lub w lewo lub dotyłu. Idziemy! Gdy wiatr przeleciał w prawą stronę, my, szybko biegnąc dotarliśmy na górę gromów. Niestety, to był nasz błąd. Na szczycie, już czekał darkra wraz ze swoją armią. Heinsin! Mój chłoopczee! Tak się cieszę, że jesteś. Chodź ze mną. Nie! Nie chcę! Wolę akademię i moich przyjaciół. To twój błąd. Odparł darkra, który przywoławszy karty wyjął jedną. Powalczmy o to! Rószyłem do walki, z moimi przyjaciółmi u boku. Walka, trwała jakiś czas, w końcu użyłem symbolu i powaliłem żołnierzy darkry, smoczym rykiem. Nato jakby on czekał. Pożegnajcie się! Z waszym przyjacielem. Ciemna, noc! Nagle mgła objęła wszystko wraz z ciemnością swoim władaniem. Zaraz potem, w powietrze frunął jakiś proszek, i trafił moich przyjaciół. A potem, usłyszałem melodyjną piosenkę graną, zdaje się na flecie. I w tedy, pochłonął mnie sen.

Opublikowano

4 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink